poniedziałek, 29 lipca 2013

Zmienił status z "w związku" na "wolny"

...czyli witamy w XXI wieku. Pokolenie facebook' a i innych pierdółek. W pewnym sensie jesteśmy od tego uzależnieni.:) By zaistnieć powinniśmy posiadać swój profil na fb, gg, ask'u i tym podobnych. Jak to się teraz mówi..,, nie masz facebook'a nie istniejesz" . Czy to aby nie lekka przesada?? Bitwa o największa ilość lajków pod zdjęciami i postami stała się już normalną rzeczą. Ten portal nie służy tylko do komunikacji ze znajomymi ale także staje się nasza wizytówką. Każdy w kilka minut może się wiele o Tobie dowiedzieć przeglądając tablice i czytając rozmowy w komentarzach. Kłamię?
 
Druga sprawa to te statusy. Dla mnie to jest trochę dziwna sprawa. weźmy pod uwagę taką sytuację jaka miała u mnie miejsce. wczesnym popołudniem kolega zmienia status z " w związku" na "wolny" wieczorem znów status "w związku", następnego dnia już jest "w skomplikowanym związku" i potem znowu "wolny", "w związku", "wolny"... itd. Po co takie coś w ogóle?:) ja rozumiem jak może jest coś poważniejszego i w ogóle. Ale no jak niektórzy takie akcje odstawiają to to się robi po prostu śmieszne.
Krótko mówiąc..facebook zaczął opanowywać świat. Wszyscy nim żyją. ! ;)
 Ciekawe jakie ulepszenia wejdą jeszcze do tego portalu :))

A tu tak na wesoło :)





sobota, 20 lipca 2013

Paranoja

Szybko te wakacje lecą. Jeszcze trochę i zostanie nam tylko miesiąc :( mam nadzieję, że korzystacie z nich ile wlezie.! ;) ja staram się czerpać ich jak najwięcej. Ciekawie mam. Tak ciekawie, że nie znajdę nawet chwili czasu na facebook' a co w moim przypadku wydaje się nie do pomyślenia, by przez dłuższy czas nie zabawić na fb przez chociażby pół godzinki.!! Cóż..odzwyczajam się chyba :) Jak Wy spędzacie wakacje.?? Ja osobiście spotykam się ze znajomymi, opalam się, jeździmy nad zalew się popluskać..i takie tam rzeczy.. A wieczorkiem zwykle wraz z Lusi urzadzamy sobie spacerki ;)
od sierpnia zaczynam najprawdopodobniej pracę w mc donaldzie. jakos na siebie zarobić by się przydało a niestety moje kieszonkowe już mnie tak nie satysfakcjonuje jak kiedyś..teraz mam większe potrzeby ;d co ja gadam.? Wpadłam chyba w wir zakupowy. To już jest choroba jakąś chyba xd a więc tak.. Muszę odwiedzić lekarza po zaświadczenia i wstąpić do liceum plastycznego po jakieś tam potwierdzenia że niby chodzę do tej . MAJĄ WYMAGANIA.  Jak trzeba to trzeba. Najlepsze w tym wszystkim jest chyba to, że bd spory kawałek od domu. Z Tarnowskich Gór do Sosnowca jak sprawdzałam to z jakieś 40 min. ale autobusem to i tak dłużej zejdzie. Gorzej jak się zgubie. Ale czekać mnie będzie tylko jednak przesiadka więc nie mam tragedii :)

A muzyka na dziś?? :)
 
 

poniedziałek, 15 lipca 2013

Ciężko jest być samotną matką dwójki dzieci.

Kurde dziś taki temat trochę narzucony.. no ale ostatnie dni były na tyle dziwne i na tyle dały mi w kość, że mam dość :)
Rodzice zrobili sobie 4-dniowe wakacje. Pojechali w góry a ja zostałam sama z dwójką rodzeństwa. 
Straszna rzecz:) Sprzątanie i gotowanie..było na porządku dziennym. Ciągłe latanie za bratem i siostrą było w sumie denerwujące. Niby nie są już tacy mali (Brat 13 lat, siostra 8) ale zostawić ich razem samych? 5 minut to już jest wielki strach, chyba by się pozabijali tam:)
I takie ciągłe łażenie do nich i upominanie by się chociaż trochę uciszyli. Ale jak? Żeby mnie jeszcze słuchali czy coś? Skąd! Zero respektu. Ja se mogę gadać a oni i tak swoje. Więc kwestia wychowania idzie na bok.
 Teraz gotowanie. Kucharka ze mnie żadna. Chociaż lubię się babrać w kuchni i troche se ręce pobrudzić to jednak to nie dla mnie. Jedyne co mi wychodzi to keks który zawsze robię na Boże Narodzenie. Tym mogę się pochwalić bo jest on mistrzowski. Ale pozatym raczej nic mi nie wychodzi. Zawsze zapomnę czegoś dodać lub w ostatniej chwili coś sknocę i tyle z tego jest. 
W piątek zrobiłam frytki, wybredne dzieciaki wolały hamburgery w których nie wiadomo co jest. Wyszło na to że frytki zjadłam sama. Drugi dzień, niby proste danie ale nie wyszło. Mieliśmy na obiad spaghetti. Wydawało się banalnie proste i było:) ale oczywiście Kinga zapomniała posolić makaronu ;) Spaghetti było okropne, ale jakoś wszyscy oprócz mnie ze smakiem je zjedli. I to by było na tyle. W niedziele gotowała prababcia, żaden specjał :) nasze pyszne śląskie kluski i jakieś tam mięcho. Nwm bo nie jadłam. Jakoś nie lubię jadać u babci. Więc przez niedziele głodowałam. 
Dziś jest poniedziałek i wracają rodzice. Myślę, że za niedługo wrócą.. ale wątpie żeby mamie chciało się coś gotować. Mam smaka na pizze. Aż mi na to słowo w brzuchu zaburczało:) Właściwie to za dużo się objadam ostatnio, tylko czekać aż mi brzuch wyskoczy;)
 
Pogoda sprzyjała mi pod tym względem że na ogródku niczego nie trzeba było robić a kwiaty same się podlały :)

Szczerze? Podziwiam moją mamę, że ona daje sobie z tym wszystkim radę. Ja nie dałam jak widać. 4 dni i już mam dość. 
Niby miałam sobie odpocząć od rodziców trochę ale nawet na to czasu nie znalazłam :) No cóż, takie życie ;))
Nie łatwo jest być samotną matką dwójki tak rozkapryszonych bachorów jak moje rodzeństwo.! Koniec, biorę wolne ;)


Takie tam jeszcze na koniec:D
hehe