Pamietam jakby to było wczoraj..
Mój pierwszy dzień w szkole rysunku..
Rodzice mnie zapisali tam chodziarz nie chciałam. Miałam wtedy 13 lat i byłam tam najmłodsza więc czułam się troszkę nieswojo.. Potem jedną z młodszych była dziewczyna która miała 17 lat. Samanta jak dobrze pamiętam. Potem 19-letni Tomek i Monika i już dorośli nawet po 60. Pierwsze dni były dla mnie koszmarem ! Czułam że wszyscy obserwują mój każdy ruch..wgl sie skupić nie umiałam..
Za to gościu co nas uczył poświęcał mi dużo czasu i pomógł mi nawiązać znajomość ze starszymi.. Poszło świetnie ! Już po tygodniu nawiązałam z wszystkimi dobry kontakt (nawet z tymi po 60 xd )
Pół roku później
gościu który mnie uczył kazał zaopatrzyć się w płótno, farby i pędzle..
Miałam straszny mętlik w głowie nie wiedziałam jak to będzie.. na pewno spieprzę wszystko i z obrazu bd nici :c
Gdy już wszystko kupiłam, gosciu dał mi książke bym wybrała jakiś obrazek z książki. A kij z tym wybrałam pierwszy lepszy.. Potem żałowałam tej decyzji.. obraz był trudny.. przez pare dni szkicowałam, malowałam pastelami by to wszystko wyćwiczyć.. Pora przenieść to na płótno..
Samo malowanie zajęło mi naprawde dużo czasuu..
Nakładało się warstwy i trzebabyło czekać aż wyschnie i tak w kółko.. ale myśle że efekt końcowy wyszedł dość dobry...
Moje pierwsze obrazy: