Kurde dziś taki temat trochę narzucony.. no ale ostatnie dni były na tyle dziwne i na tyle dały mi w kość, że mam dość :)
Rodzice zrobili sobie 4-dniowe wakacje. Pojechali w góry a ja zostałam sama z dwójką rodzeństwa.
Straszna rzecz:) Sprzątanie i gotowanie..było na porządku dziennym. Ciągłe latanie za bratem i siostrą było w sumie denerwujące. Niby nie są już tacy mali (Brat 13 lat, siostra 8) ale zostawić ich razem samych? 5 minut to już jest wielki strach, chyba by się pozabijali tam:)
I takie ciągłe łażenie do nich i upominanie by się chociaż trochę uciszyli. Ale jak? Żeby mnie jeszcze słuchali czy coś? Skąd! Zero respektu. Ja se mogę gadać a oni i tak swoje. Więc kwestia wychowania idzie na bok.
Teraz gotowanie. Kucharka ze mnie żadna. Chociaż lubię się babrać w kuchni i troche se ręce pobrudzić to jednak to nie dla mnie. Jedyne co mi wychodzi to keks który zawsze robię na Boże Narodzenie. Tym mogę się pochwalić bo jest on mistrzowski. Ale pozatym raczej nic mi nie wychodzi. Zawsze zapomnę czegoś dodać lub w ostatniej chwili coś sknocę i tyle z tego jest.
W piątek zrobiłam frytki, wybredne dzieciaki wolały hamburgery w których nie wiadomo co jest. Wyszło na to że frytki zjadłam sama. Drugi dzień, niby proste danie ale nie wyszło. Mieliśmy na obiad spaghetti. Wydawało się banalnie proste i było:) ale oczywiście Kinga zapomniała posolić makaronu ;) Spaghetti było okropne, ale jakoś wszyscy oprócz mnie ze smakiem je zjedli. I to by było na tyle. W niedziele gotowała prababcia, żaden specjał :) nasze pyszne śląskie kluski i jakieś tam mięcho. Nwm bo nie jadłam. Jakoś nie lubię jadać u babci. Więc przez niedziele głodowałam.
Dziś jest poniedziałek i wracają rodzice. Myślę, że za niedługo wrócą.. ale wątpie żeby mamie chciało się coś gotować. Mam smaka na pizze. Aż mi na to słowo w brzuchu zaburczało:) Właściwie to za dużo się objadam ostatnio, tylko czekać aż mi brzuch wyskoczy;)
Pogoda sprzyjała mi pod tym względem że na ogródku niczego nie trzeba było robić a kwiaty same się podlały :)
Szczerze? Podziwiam moją mamę, że ona daje sobie z tym wszystkim radę. Ja nie dałam jak widać. 4 dni i już mam dość.
Niby miałam sobie odpocząć od rodziców trochę ale nawet na to czasu nie znalazłam :) No cóż, takie życie ;))
Nie łatwo jest być samotną matką dwójki tak rozkapryszonych bachorów jak moje rodzeństwo.! Koniec, biorę wolne ;)
Takie tam jeszcze na koniec:D
hehe